Pierwsze w życiu ATC, pierwszy shadowbox, pierwsza psychodeliczna praca jak po LSD ;D Ale mnie się podoba, a to ja tu scrapuję ;) Leci na listopadowe wyzwanie na
Scrapujących Polkach oraz w - ostatniej chwili - na
zebrowe wyzwanie Scrappo :)
Przy okazji zdradzę, że okrutnie się namęczyłam robiąc tego shadowboxa, okupiłam to w końcu, niewidoczną tutaj na szczęście (bo zakrytą ramką ;)), własną krwią! Nijak nie mogłam sprawić, by całość się trzymała na kleju, taśmie czy Glossy Accents, więc postanowiłam ją na rogach zszyć, wbijając sobie oczywiście przy okazji igłę w palec... Od precyzyjnego wycinania mam pomocnika, niestety akurat wczoraj o 1 w nocy go przy mnie nie było, a wtedy to właśnie natchnęło mnie do tworzenia ;) Problemy scrapowego pierwszego świata...